Teraz opiszę jak w skrócie to wyglądało. Do Hotelu z lotniska dotarłyśmy ok 3 am... Weszłyśmy i uderzył nas zapach, którego nie potrafiłyśmy określić jako przyjemny, czy śmierdzący! W każdym razie dałyśmy nasze dowody pani z recepcji, a ona dała nam Welcome Pack, karty do pokoju, kolację (genialną <3), oraz takie wizytówki nasze, które musiałyśmy przyczepić do bagaży, żeby boy hotelowy nam je zawiózł... Generalnie byłyśmy ostatnią grupą dziewczyn, która przyjechała z lotniska, a wszyscy już spali. Każda z nas miała inny pokój... Idąc do pokoju jeszcze rzuciłam żartem, że na pewno będziemy miały najgorsze łóżka! Weszłam do pokoju i ujrzałam ciemność! Nie chciałam budzić dziewczyn więc zapaliłam światło w łazience, wzięłam Welcome Pack i tam czytałam wszystkie informacje na następny dzień! Była jakoś 3:30 am, a o 6:30 miał być Wake Up Call? really? Przebrałam się w pidżamę i oczywiście najgorsze łóżko czekało na mnie. Pokój wyglądał mniej więcej, jak 2 osobowy z 1 dostawką dla dziecka... No ale miał wszystkie takie pierdoły jak ręczniki, suszarka, ekspres do kawy, a nawet wielki tv z xboxem. Po pobudce ubrałam się i poszłam po Kingę i dziewczynę z Chorwacji... Weszłyśmy na śniadanie (<3) i oczywiście okazało się, że każda z nas ma to okropne łóżko... Na śniadaniu już większość dziewczyn się znała, bo przyleciały duuużo godzin wcześniej niż my i nawet miały już spotkanie. Gdy zaczęło się szkolenie, babeczka co chwilę zaczęła rzucać żartami i wszyscy się śmiali... Niestety te żarty po jakimś czasie przestały śmieszyć i zmiana czasowa, klimatyczna, oraz wczesna pobudka dały się we znaki i ledwo żyłam. Na pierwsze szkolenie trzeba było przynieść kaskę, za wycieczkę do NYC(70$). Większość osób dostała ją w prezencie od rodziny- ja też. Każdy odliczał tylko godziny do Lunchu i Obiadu... My w pierwszy dzień nie dostaliśmy normalnego obiadu, bo pojechaliśmy do NYC i dostaliśmy tortille na wynos! Wycieczkę opiszę w następnym poście. Powiem tylko, że w drodze powrotnej po prostu zasnęłam ze zmęczenia. Następnego dnia szkolenie było bardziej nudne niż dnia poprzedniego, do tego była pierwsza pomoc, którą ja znałam na pamięć! Dostaliśmy też koperty z opisanym planem naszej podróży. Po szkoleniu dużo dziewczyn wybrało się na zakupy (trzeba brać taxi z hotelu, albo jechac autobusem), poszło się przejśc po Tarrytown, niektóre nawek pojechały do NYC. My chcąc wybrać się na zakupy, nie miałyśmy drobnych, które trzeba wrzucić przy wejściu do autobusu, więc zdecydowałyśy się przejść. 5 razy zgubiłyśmy się, ale miałyśmy plan, żeby dotrzeć do Hudson River i zobaczyć Tappan Zee Br. Widok był GENIALNY. Niestety nie wzięłam aparatu i zdjęcie mam tylko takie...
Od lewej Kinga(Polska), ja, Eliska(Słowacja), Nikola(Czechy)
Ostatniego dnia szkolenie skończyło się o 2-3 p.m. Walizki już na nas czekały i wystarczyło się szybko pożegnać ( oczywiście bez płaczu się nie obeszło) i wejść do autobusu. Ja miałam pociąg ze Stamford, CT jak i jakieś 15 innych dziewczyn!
odliczanie jest ciekawe ;) Dobry patent na nudę. ciekawe czy da radę krzyżówkę rozwiązywać? :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że już masz szkolenie za sobą. Informuj nas na bieżąco jak tam rodzinka i wogole jak sie wszystko ma :-)
OdpowiedzUsuńjejku, jak bardzo chciałabym tam być *.* życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńgenialnie... zazdrosc zazdrosc! Czekam na notke z domu hostow
OdpowiedzUsuńChyba najnudniejsza cześć już za Tobą :) Czekam za dalszymi relacjami :D
OdpowiedzUsuńCzemu myślałam, że wycieczka jest wliczona w koszt programu? :) W sumie nigdzie nie jest tak napisane ale jesteś pierwszą dziewczyną która na swoim blogu to napisała i jest to dla mnie szokiem ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi się przywidziało, ale na facebookowym forum grupy Au Pair napisałaś, że jesteś w rematchu?!! Co się stało?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeśli to prawda to szybko znajdziesz następną rodzinę, trzymam kciuki!
czemu jestes w rematchu? co sie stało?
OdpowiedzUsuń